Filip Stankiewicz Filip Stankiewicz
348
BLOG

Rządy PO prowadzą Gdańsk do katastrofy

Filip Stankiewicz Filip Stankiewicz Polityka Obserwuj notkę 21

Polityka finansowa i inwestycyjna władz Gdańska budzi coraz większe wątpliwości. Ciągły wzrost zadłużenia Gdańska i podległych mu jednostek oraz przestarzały układ komunikacyjny są konsekwencją wieloletnich zapóźnień ekipy prezydenta Pawła Adamowicza. Główne ciągi komunikacyjne są niedrożne już w tej chwili i mimo możliwości pozyskiwania funduszy unijnych nie będą gotowe na mistrzostwa EURO 2012. Poszerzenie i budowa wielu dróg była potrzebna już ponad 10 lat temu, kiedy szef gdańskiej PO obejmował urząd lub niewiele później. Najbardziej jaskrawe przykłady to ulice Słowackiego i Spacerowa, trasa Sucharskiego, tunel pod Martwą Wisłą, wreszcie przestarzały układ drogowy południowej części Gdańska, gdzie od wielu lat wciąż powstają nowe osiedla. Według badań opublikowanych w prasie średnia prędkość przejazdu jest w Gdańsku niemal najniższa spośród dużych miast. A przecież Gdańsk jest bogatszy od wielu miast choćby ze wschodniej Polski - skala nieudolności rządzącej Gdańskiem Platformy Obywatelskiej przeraża. Jakie określenie pasuje do prezydenta, który od wielu lat nie potrafi udrożnić newralgicznych tras - a nie powstaną one przez jeszcze przynajmniej kilka następnych lat?

Zdumiewa fakt, że pomimo tak wielkich zaniedbań w dziedzinie infrastruktury, zadłużenie miasta lawinowo rośnie zbliżając się do niebezpiecznego poziomu. Deficyt Gdańska w 2008 roku wyniósł ponad 108 mln złotych, w 2009 roku już ponad 266 milionów zł, a na 2010 planowany jest jeszcze większy - ma wynieść ponad 296 milionów złotych! To grozi wstrzymaniem za kilka lat większych inwestycji, a nawet brakiem pieniędzy na remonty budynków, dróg, łatanie największych dziur czy bieżące wydatki miasta. Bardzo niepokoi również zadłużanie się zwiększanej od kilku lat liczby spółek miejskich, które na dodatek są praktycznie poza kontrolą Rady Miasta Gdańska. Nadzór radnych opozycji nad tymi spółkami, a więc wspólnym majątkiem i pieniędzmi mieszkańców Gdańska jest bardzo utrudniony, prezydent Adamowicz kontroluje sam siebie - zatem w tej dziedzinie właściwie nie funkcjonuje demokracja.  Zadłużenie tych spółek według oficjalnych danych w 2010 roku ma wynieść 400 mln złotych, a w 2011 roku osiągnąć astronomiczny poziom 1,2 miliarda złotych.

Dlaczego ekipa Pawła Adamowicza buduje niepotrzebnie tak duży, kosztowny - także w utrzymaniu - stadion? Do organizacji mistrzostw EURO 2012 wystarczyłby stadion 30 kilku tysięczny. Mniejszy stadion zapewniłby także lepszą atmosferę na meczach Lechii Gdańsk, wystarczyłby również do organizacji dużych koncertów - pojemność stadionu na imprezy artystyczne byłaby znacznie większa niż pojemność trybun. Budowany 44 tysięczny pozwoli rozegrać tylko jeden mecz więcej - ćwierćfinał, a i ten jedyny mecz jest niepewny - szef UEFA Michel Platini oświadczył, że z powodu opóźnień w przygotowaniach infrastruktury ćwierćfinał w Gdańsku stoi pod znakiem zapytania. Już teraz niewydolny układ komunikacyjny Gdańska, dobiją znacznie opóźnione przebudowy dróg i przyjazd tysięcy kibiców. Warto pamiętać, że stadion nie jest dofinansowany z funduszy europejskich, a pomimo wsparcia starań Gdańska przez premiera Donalda Tuska, budżet Państwa dołoży do budowy stadionu poniżej 150 milionów zł. Zatem choć korzyści z mistrzostw EURO 2012 odniesie cała Polska i całe Pomorze, koszt budowy stadionu pokryją w zdecydowanej większości mieszkańcy Gdańska. Podobne wątpliwości budzi koszt budowy hali na granicy Gdańska i Sopotu - zgoda na rozpoczęcie budowy budziła kontrowersje wśród radnych, choć koszty i czas budowy miały być znacznie mniejsze od realnie poniesionych. Jednak nieudolność - w tym m.in. infantylna zgoda władz Gdańska i Sopotu na niewielkie oszczędności na konstrukcji dachu - spowodowała około 2 dwukrotny wzrost kosztów budowy hali i blisko 2 lata opóźnienia.

Potknięcia ekipy Adamowicza w pierwszych latach rządzenia można było choć trochę usprawiedliwić tym, że dopiero uczą się nowych obowiązków. Jednak nieustający marazm, powolność działania i coraz większe błędy skutkujące pogarszaniem się stanu Gdańska, prowadzą moim zdaniem do jedynego logicznego wniosku - rządząca partia i prezydent nie są w stanie uwolnić się ze skostniałych struktur i prowadzą Gdańsk do katastrofy. Potrzebne jest nowe spojrzenie na problemy, nowe metody ich rozwiązywania, usprawnienie procesu podejmowania decyzji - to może zapewnić tylko wybranie przez obywateli nowego prezydenta i nowej większości w Radzie Miasta Gdańska. Dalsze rządy obecnej ekipy mogą doprowadzić budżet miasta do katastrofy, co dotkliwie odczują mieszkańcy Gdańska i całego Pomorza w wielu ważnych dziedzinach życia.

Filip Stankiewicz
 

Konkretny. Uczciwy. Konsekwentny. Zależy mi na Polsce.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka